''Zaskoczenie.
Czułem
zaskoczenie.
Ile
to już lat Sherlocku?
13?
może 14?
Jak
to jest poczuć to znowu po tylu latach?
Jak
to jest nie czuć tylu emocji przez taki
długi
czasu?
Niedobrze.''
Pół
nagi mężczyzna leży na placach w swojej sypialni. Jego ciemne loki
rozsypują się po poduszce jak mała, ciemna chmura, a oczy o
niezwykłym kolorze, które za dnia wszystko uważnie obserwują
i studiują, są zamknięte.
Przeciętny
człowiek, pomyślałby,że właśnie śpi w najlepsze.
Myliłby
się.
Sherlock
Holmes właśnie przybywał w swoim Pałacu Pamięci.
‡
Znów
byłem w salonie, z Nią. Kiedy wszedłem do domu i ją zobaczyłem,
od razu wiedziałem że nie jest klientką.
Pomięta
spódnica - przybywa z dala od Londynu.
Podpuchnięte
oczy – płakała.
Walizka,
Gotówka, którą wręcz pani Hudson, zmęczony wyraz
twarzy.
Ah. Nowa
współlokatorka.
Nawet ładna
jest. Szaro - zielone oczy płoną własnym blaskiem. I te włosy.
Mało kto posiada takie ciemnobrązowe włosy. Ma też dziwny akcent,
Ta urocza
osóbka mnie zaskoczyła.
Po raz
pierwszy od 14 lat.
Już ją
lubię.
Wychodzę
na korytarz Pałacu Pamięci i kieruje się w lewo. Po chwili
znajduje się przed czerwono - kremowymi drzwiami.
Czas
najwyższy popracować nad sprawą.
‡
Po tym jak
mój uroczy ( No dobra. przystojny ) współlokator
poszedł się kąpać, zapłaciłam pieniądze pani Hudson, poszłam
do swojego pięknego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Wkładam
wszystkie moje ukochane ubrania do pięknej szafy, a buty układam na
jej dnie.
Nadal się
głowie, jakim cudem udało mi się zgubić ten pieprzony list..
Na myśl o
tym nie szczęsnym kawałku papieru do oczów napływają mi
łzy.
''Cholera,
no!''- szybko wycieram oczy ręką.
W tym
liście były rakomandacje, tajne informacje, zdjęcia, podpisy,
tożsamośći moich byłych szefów i najlepszych ludzi w
mojej branży.
I moje
pieprzone CV.
Jestem w
czarnej dupie.
No dobra CV
mogę znowu napisać. Ale co z resztą?
Siadam na
łóżku i w końcu daje upust całej rozpaczy w jedyny sposób
jaki umiem.
Wybucham
głośnym płaczem, jak mała dziewczynka.
''Usłyszą
cię'' szepcze moja podświadomość.
Mam to
gdzieś. Mam do tego prawo. Spieprzyłam sprawę.
Po paru
chwilach jednak wciskam twarz w poduszkę i krzyczę w niej. Nie chcę
żeby myśleli, że przyjęli pod dachem psycholkę.
Po
półgodziny moczenia i krzyczenia w poduszkę, biorę głęboki
wdech i siadam.
Ok,
koniec. Muszę znaleźć ten list, w końcu nie mogę wrócić do domu i poprosić żeby mi napisali znów
te listy. Moja duma by tego nie wytrzymała.
A zresztą
i tak to niemożliwe.
Ponownie
się kładę i patrząc w sufit zastanawiam się jak odnależć
najważniejszy dokument w całym moim 25 letni życiu.
W końcu
zasypiam.
‡
Kiedy Ana
się budzi, jest już kawał po ósmej. Dziewczyna nie
przejmuje się, nigdzie się nie wybiera.
'' Ciekawe
co robi mój współlokator'' myśli, leżąc w ciepłym
i mile pachnącym łóżku. Nagle na myśl o przystojnym
brunecie, robi jej się za ciepło, wyskakuje z łóżka i
kieruje się do łazienki żeby wziąć prysznic, po czym ubiera się
w zieloną bluzkę z rękawami ¾ i czarne rurki. Do tego
zielone vansy i lekki makijaż. I
dzę do
kuchni i nastawia ekspres. Zawsze lubiłam wypić mocną kawę rano.
Nagle z
korytarza słyszę kroki. I smarkanie.
''Fuu...''
W drzwiach
widzę Jego, wycierający sobie nosa.
Nie wygląda
tak atrakcyjnie jak wczoraj, ale taki rozgarnięty też jest niczego
sobie. Siada przy stole i bierze głowę w dłoniach. Widać że jest
bliski śmierci na nadmiar glutów.
Z litości
robię mu herbatkę ziołową mojej mamy. Ona nigdy nie zawodzi.
Gotuję 2
szklanki wody i wsypuję w niej pół łyżeczki cynamonu i 3
gożdziki. Piękny zapach, zawsze przypomina mi moje dzieciństwo.
Słodzę 2 łyżeczki i stawiam napar przed facetem, który
oczywiście się nie rusza.
-A tak w
ogóle, to dzień dobry- mówię. Koleś podnosi głowę
i nieprzytomnie patrzy mi w oczy.
-Ah tak..
Cześć. - rzuca nosowym głosem. Mam ochotę zacząć chichotać,
ale powstrzymuję się. Wyobrażam się jak musi się teraz czuć.
-Zrobiłam
ci tisana* Zawsze pomaga na katar- oznajmuję z uśmiechem.
-Dzięki...
- mówi słabym głosem i zaczyna pić miksturę. Między nami
zapada krępujące milczenie, które panuje zawsze pomiędzy
nowych znajomych.
-To.. czym
się zajmujesz?-pytam niby z ciekawości, ale tak naprawdę nie
interesuje mnie to. Nie liczę na nic ciekawego, zresztą.
-Jestem
detektywem – konsultantem- jego głos ocieka dumą, o ile to
możliwe, żeby człowiek z paskudnym katarem tak mówił. -
Sam stworzyłem ten zawód.
Nagle w
mojej główce – czy to dzięki kofeinie? A może szare
komóreczki wróciły do życia? - zaświtał pewien
pomysł.
-Jak dobry
jesteś? - znów pytam niby mimochodem. Wątpię czy go nabram,
ale warto spróbować.
-Jeśli
kojarzysz sprawę którą gazety nazwali ''Studium w
szkarłacie'' to masz przed sobą człowieka, który ją
rozwiązał. - mówi pomiędzy jednym a drugim łykiem herbaty.
Widać mu posmakowała. Jednak nie to mnie interesuje.
Rozwiązał
sprawę w szkarłacie.
Jest więcej
niż dobry.
Patrzę na
niego z niedowierzeniem.
Dużo o tym
słyszałam, sama też sporo myślałam o tej sprawię.
-Musisz mi
pomóc.- mówię pod impulsem, który myślałam,
że u mnie jest już wymarłym odruchem.- Muszę znaleźć pewien
list, który wczoraj zgubiłam na King Cross.
Widzę
zaciekawione spojrzenie Sherlocka.
-Dlaczego?
-Inaczej
będzie dosyć nieprzyjemnie. Nie tylko dla mnie, ale też dla
Anglii. A jeśli wpadnie w niepowołane ręce, może być
niebezpieczne dla kilka grubych szych, które praktycznie
rządzą we Francji, Włochach, Polski, Finlandii, Austrii i wielu
innych krajach w Europie. I nie tylko.
-Co było
w tym liści?
-Nie mogę
powiedzieć.
-To
powiedz czym się zajmujesz- docieka dalej.
-Tego też
nie mogę.- mówię już nieżle zniecierpliwiona
-W takim
razie- mówi patrząc mi w oczy, jakby oczekując mojej
reakcji.- Nie pomogę ci.
-Dlaczego?!!
-pytam trochę podnosząc głos. No dobrze, trochę więcej niż
trochę.
-Bo nie
chcesz mi powiedzieć, Kim jesteś, czym się zajmujesz ani co było
w tym liście. Chociaż wydedukowałem już że jesteś kimś ważnym,
przyjechałaś nie na stale do Anglii. Przenieśli cię,
najprawdopodobniej coś spieprzyłaś albo zaawansowałaś. Stawiam
na to drugie, poznaje to po twojej minie. Masz brata, pochodzisz
gdzieś z Europy.. jeszcze nie rozszyfrowałem twojego akcentu i...
-STOP!
-Krzyczę przerywając mu i gwałtownie wstając - zrozumiałam że
jesteś dobry, i że mógłbyś napisać całe moje CV choćby
na podstawię mojego wyglądu! Ale muszę wiedzieć czy podejmujesz
się sprawy, inaczej pójdę do kogoś innego- mówię
podniesionym głosem cała czerwona na twarzy. Co za arogancki dupek!
Ja też tak potrafię!.
-Nikt nie
jest tak dobry jak ja.
-W takim
razie uruchomię swoje znajomość! - Co on sobie myśli? Że łaskę
mi robi? Tak naprawdę pomagając mi, ratuje własny tyłek!
-Co będę
z tego miał? - mówi też wstając.
-Mają
wdzięczność! Wystarczy?! - krzyczę. Cholera, no co mam mu
powiedzieć. On patrzy się na mnie z iskierkami rozbawienia w
oczach. Potem podchodzi do mnie bardzo blisko, a ja tonę w jego
oczach.
-Pracowałem
dla Królowej, Współpracowałem z MI6. Za granicą mam
kontakty z większością służb specjalnych. Dla moich usług płaci
się informacjami, nie kasą. Więc jeśli znajdę ten twój
cenny list, to odpowiesz na wszystkie moje pytania?- szepcze, coraz
bardziej się przybliżając.
I po raz
kolejny tego dnia odpowiadam impulsywnie – Tak.
~~~~~~~~~~~
tisana- fr.
herbata ziołowa.
Cześć!
Ale jako
pierwsze: ogromnie przepraszam.
Mam
nadzieję że mnie zrozumiecie.
W szkole
organizowaliśmy 2 akademie i ja brałam w nich udział.
I jeszcze
ten konkurs śpiewacki, który wam wspomniałam.
Nie
wygrałam, zresztą się tego nie spodziewałam.
A poza tym
wszystkim jeszcze praca w ogródku itp.
Koszmar.
No w każdym
razie mam nadzieję że wy mi wybaczycie,
a moje
uciążliwe zakwasy zniknął bez śladu jak najszybciej.
Nie mogę
powiedzieć, kiedy będzie kolejny rozdział,ale obiecuję że się
pojawi
jak tylko
się napiszę. Nie, nie popełniłam błędu pisząc ''się napiszę''
bo
TA
historia i opowiadanie o Wyjątkowej piszą się same, jakby żyły
własnym
życie, albo były już usłyszane, gdzieś wśród tłumu
innych historii.
Nieważne.
Jeszcze
chcę wam podziękować za miłe komentarze :)
naprawdę
podnoszą na duchu i cieszą. Bo wiem że komuś to co piszę się
podoba
i moja
praca nie idzie na marne :)
Zachęcam
jeszcze do obserwowanie (z lewej strony wciśnij guziczek!)
pozdrawiam
~Mentalistka
No nareszcie się doczekałam tego rozdziału ! :D
OdpowiedzUsuńHmmm...kim ona jest ? Jakimś szpiegiem ?! O.o
No i co to były za papiery? Aż się przez nie popłakała...
Hahaha Sherlock, coś czułam, że się przeziębi xD
Rozdział bardzo mi się spodobał i czekam na ciąg dalszy !
Asikeo^^
PS.Zapraszam do siebie na bloga i liczę na twoją opinię ! :)
Długo kazałaś czekać na rozdział, ale w końcu się pojawił :D
OdpowiedzUsuńJa nie jestem Sherlockiem więc nie rozumiem kim jest ta dziewczyna, czy ona tylko blefuje, Nie. Zdecydowanie nie, po co mała by to aż tak przeżywać?? Może faktycznie jak piszę dziewczyna powyżej w komentarzu jest jakimś szpiegiem, albo agentem jakiegoś wywiadu, może wplątała się w jakieś przemyty, nie jestem dobra w knuciu scenariuszów, czy rozwiązywaniu zagadek :D
Ciekawi mnie bardzo jak też Sherlock rozwiąże jej sprawę, bo jak znaleźć jedną małą kopertę w tak dużym mieście?
Nie chce abyś myślała, że się czepiam czy coś, ale takie jedno zdanie mi trochę nie pasowało znaczy nie że ja się jakoś znam wielce, czy coś. Dobra przejdę już do konkretów "Muszę znaleźć ten list, nie mogę w końcu znów wrócić do domu i poprosić znowu żeby mi napisali znów te listy." A nie pasuje mi to znów, znowu, znów i to w jednym zdaniu, wiem, że się czepiam, a sama robię strasznie dużą liczbę powtórzeń, ale jestem przekonana, że jakbyś to zauważyłaś też byś to poprawiła.
Kończąc rozdział bardzo mi się spodobał i nie mogę się doczekać kolejnej odsłony twojej historii <3
Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
Monia :)
O.! Dzieki , ze mi zwrocilas uwage ;d
OdpowiedzUsuńPomimo tego, ze czytalam rozdzial 3 razy umknelo mi to...
Jak wruce do domu, to poprawie ;)
Ciesze sie ze podobalo wam sie podobalo ;d
a co do tozsamosci Any...
Nie powiem nic ;d
Poczekacie to zobaczycie ;*
Wasza ~ M x
Ps: postaram sie cos na sobote napisac :)
Hmmm chyba zgodzę się z dziewczynami powyżej, że Ana może być agentem wywiadu. Jednak jeśli rzeczywiście nim jest, to musiała być bardzo nie ostrożna albo ten ktoś, kto ukradł jej tą kopertę, bardzo sprytny.
OdpowiedzUsuńRozdział ogółem ciekawy chociaż zauważyłam, że zmienia się narracja w tym samym akapicie - raz trzecioosobowa ("Kiedy Ana się budzi, jest już kawał po ósmej" a raz pierwszoosobowa (" Zawsze lubiłam wypić mocną kawę rano"). Lepiej by było gdyby w jednym akapicie była taka sama narracja.
No ale mniejsza z tym. Rozdział bardzo fajny i czekam na więcej :)
Pozdrawiam
Witam, z tej strony Insane z Sowiego Przylądku. Nastąpiła mała zmiana w regulaminie, która mówi o tym, że blog może być przyporządkowany do jednej kategorii. Na razie przyporządkuje Twoje opowiadanie do pierwszej kategorii, ale daj znać, jakie zmiany mam wprowadzić :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo nieźle :D Możliwe tak jak to piszą dziewczyny na górze, że Ana jest jakimś agentem, albo coś w tym stylu. Sądzę jednak, że nie udzielisz nam tej informacji w najbliższych rozdziałach :/ Jednak mam nadzieję, że się mylę ^^ Rozdział ogółem świetny i czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam~Alicja :D
OdpowiedzUsuńZacznę od początku: w poprzednim komentarzu o tym nie wspomniałam, więc tutaj nadrobię. Nie wiem, czy wiesz, jak wielkie znaczenie ma pierwsze zdanie, pierwszy akapit. Najczęściej to ono decyduje, czy zamykamy książkę, czy czytamy dalej. Podobnie jest w przypadku opowiadań. Posta w się więc na miejscu Czytelnika, który otwierając nowy rozdział, widzi zdanie "Pół nagi mężczyzna leży plAcach w swojej sypialni.". Pomijając już dwa rzucające się w oczy błędy (w tym w pierwszym słowie!) zdanie jest zniechęcające. Co prawda skupiasz się potem na wyglądzie, co wydaje się być typowe dla początkujących (podobnie było z opisem Any w poprzednim rozdziale...) ale nie będę narzekać, bo nie ma na co. Mogło być gorzej. Oczywiście, przecinki, ale o tym już chyba wspominałam?
OdpowiedzUsuńMogę wiedzieć, czemu piszesz "Nią", "Jego" z wielkiej litery? Podobnie "Pałac Pamięci"? To tak niesamowite, że aż zasługuje na nią? Nie sądzę. A "Gotówka"?
Dodatkowo, pomięta spódnica wcale nie musi świadczyć o tym, że ktoś przybywa z daleka; równie dobrze mogła jej po prostu nie wyprasować. Proponuję w sprawach dotyczących dedukcji wzorować się na oryginalnych opowiadaniach; to naprawdę dużo daje.
Jednakże na kolana posłało mnie dopiero zdanie o wspaniałej stylistyce "Nawet ładna jest." Pierwszy raz spotykam się z podobną strukturą gramatyczną, więc czapki z głów!
Dalej: liczby w opowiadaniach piszemy słownie.
No i znowu, żeby nie było zbyt różnorodnie: opis wyglądu. Za bardzo się na tym skupiasz, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że nie mam pojęcia, jak wygląda choćby pani Hudson, John Watson czy pokój, w którym przebywają nasi bohaterzy. Nie mówię, by opowiadanie składało się z samych opisów, lecz te są niezbędne.
Czymkolwiek są te "rakomandacje"...
Natomiast myśli bohaterki proponuję zaznaczać kursywą. Jest to dość popularna praktyka, o wiele lepsza od cudzysłowia, ponieważ bardziej czytelna, a i nikt się do niej nie przyczepi.
Nie rozumiem też, dlaczego tak nagle, zupełnie bez przyczyny zmieniasz narrację. Owszem, ten zabieg jest dobry, wzbogaca fabułę,ale tutaj nie ma żadnej logicznej podstawy. Wręcz przeciwnie, wygląda to, jakbyś po prostu zapomniała, w której osobie piszesz.
Dziękuję za przepis na herbatkę, kiedyś spróbuję, gdyby była "bliska śmierci na nadmiar glutów". A propos tego: w opowiadaniach nikt nie zabrania używania kolokwializmów oraz mowy potocznej, lecz nie ma sensu tego robić, gdy nie ma to znaczenia dla fabuły. Próbujesz pisać luźno, ale to nie jest dobra droga, by tego dokonać.
Ogółem rzecz biorąc: podobne rzeczy znacząco utrudniają czytanie, ponieważ próbuję je ignorować, a to jednak trochę rozprasza. Niestety, nie mam tak podzielnej uwagi jak Sherlock. Mimo to nie rezygnuję. :)
Pozdrawiam,
Francesca